Dziś rano Najcudowniejsza zabarłożyła. 7.06, my już w blokach startowych, a ona dalej śpi. Nie no, jasne, że sprawdzaliśmy, czy oddycha.
W końcu jedno oko rozwarła. Siadła, posłała uśmiech nr27 i chyba strzeliła siku, bo zwis kilkusekundowy był i nie śmierdziało.
W pokoju pojawił się Miluś [jeden z dwóch kotów domowych - przyp. autorki]. Z pozycji leżącej zabawnie to wygląda, bo jego nie widać, tylko zagięta końcówka ogonka, jak u-boot.
Młoda go zauważyła, zakrzyknęła: "Cici, choć!"
A on gupi przyszedł.
Po czym w komentarzu następuje zdjęcie:
A pod nim bardzo akuratne porównanie: