poniedziałek, 29 lutego 2016

Strefa smutku


Poważny Pan Przedszkolak miał cztery lata, kiedy został Panem Przedszkolakiem.
Musicie wiedzieć, że przymiotnik Poważny zastąpić można również słowem "Mroczny" - trafił mi się taki Dzieć, no i co ja na to poradzę.


Po pierwszym tygodniu uczęszczania do jakże wesolutkiej instytucji jaką jest przedszkole, pytano Pana Przedszkolaka o wrażenia. 
Padło też pytanie:

- Kubusiu, a co to właściwie jest przedszkole?
- Strefa smutku - odpowiedział z właściwą sobie mroczną powagą Czterolatek.


Fot. Ragana ;)

______________________________________
* Nadmienię tylko, że nie spotkało go tam nic przykrego - ot, zapragnął dodać nazbyt wesołej rozmowie nieco gotyckiego klimatu ;]

niedziela, 28 lutego 2016

"Grzybek przez który umarł Pan Jezus"

Wybraliśmy się na spacer po parku, w którym znajduje się Tężnia Solankowa, w Konstancinie-Jeziornie. Informacja na stronie mówi:
Solanka spływając po faszynie odparowuje i wytwarza swoisty mikroklimat, a dodatkowo rozbijana jest w sposób mechaniczny przez inhalator (grzybek) wytwarzający aerozol.
W zimie całość jest wyłączona i wygląda tak:


Wchodzimy tam z dzieciorami i w wejściu mija nas mama z dwoma synami w wieku 7-9 lat i słyszymy jak starszy z nich im tłumaczy: "To jest stajenka Boga". "Nie synu to nie jest stajenka Boga" - odpowiada mama, ale młody wie swoje i nie zwraca na nią większej uwagi. 




Podchodzimy do wspomnianego "grzybka" (zdjęcie powyżej) i słyszymy jak młody ciągnie swój wywód, wskazując na urządzenie: "A to jest grzybek, przez który umarł Pan Jezus..."


piątek, 26 lutego 2016

A to feler...

Mój (prawie) czterolatek, uwielbia sobie deklamować wierszyki. Dosłownie sobie, bo publicznie już nie, ale pod nosem nie przestaje trajkotać.

Pewnego wieczoru szykowałam chłopcom kąpiel, stałam do nich tyłem, napuszczam wody do wanny i słyszę, że starszy mówi sobie wierszyk "Na straganie", i nagle: "[...] lecz z pietruszka, z tą jest gorzej, blada, chuda ...jak mama" o_O

Diagnoza: Obawiam się, że ma pani dzieci.           
         
                                                                                          źródło grafiki: http://mommyshorts.com/

czwartek, 25 lutego 2016

Zbój.



Teściowa mówi do Młodej per 'zbóju',
ale tak przepełnione miłością, 'ty mały zbóju', 'ach ty zbóju!'.
Te klimaty.
 


Dziś Młoda spróbowała powtórzyć.


www.123rf.com


 I teściowa już do niej nie mówi per 'zbóju'.



~Tata Anonim

środa, 24 lutego 2016

Syn ci się ześmierdł

Wiem, że nie tylko ja tak mam: kiedy dzieci są grzeczne i urocze, są "moimi kochanymi syneczkami", ale kiedy rozrabiają wzywam pomoc: "Kochanie, twoi synowie są niegrzeczni!". Wiadomo, że gdyby się wdali w matkę, byliby zawsze aniołeczkami, wiec to wina Jego kodu genetycznego. ;)

Ocenianie kogoś jako dobrą matkę, czy partnerkę jest zawsze bardzo relatywne.
W każdym razie dla mnie ten podział to BYCIE MAMĄ LEVEL EKSPERT. ;)

I na koniec zdjęcie z zeszłorocznej letniej sesyjki Namalu/2Lee/I rock na Mazurach, pt: "Kochanie syn ci się ześmierdł":


wtorek, 23 lutego 2016

Matka stara jak drzewo.


Przeszłość. Zabawna rzecz, zwłaszcza w oczach trzylatków. No bo jak mógł istnieć świat sprzed ich nadrodzin?! Jak mogło coś się dziać, kiedy ich jeszcze nie było na świecie?!


Opowiadaliśmy we dwójkę małemu krasnalowi o pewnym wydarzeniu z przeszłości.
- No bo wiesz, to było dawno temu, kiedy Cię jeszcze nie było na świecie.
- Byłem w brzuszku?
- Nie, bo mama wtedy była małą dziewczynką, jak Ty.
- Aha... rozumiem. To było tak dawno... że na świecie jeszcze nie było drzew.


Dąb Bartek balonik.flog.pl


Chyba nie muszę wspominać, że poczuliśmy się jak eksponaty w muzeum paleontologicznym. 


A 23 letnia matka rozpaczała potem cały wieczór, że jest już taka stara, jak drzewo.

poniedziałek, 22 lutego 2016

To mógł napisać tylko TATA -_-'

Młoda przez noc narżnęła takiego klocka, że aż jej bokiem wypłynęło. Dodatkowo cała noc sikania sprawiła, że cały ten balast nabrał wyjątkowo rozmytej konsystencji, która z pampera wypłynęła na spodenki. A wiem dokładnie jaka konsystencja, bo dziś zafundowała mi budzenie, siadając mi na twarzy. O 5 rano.
Rzeka gówna na pysk o 5 rano w poniedziałek. Jeżeli to nie jest mistrzowski start w nowy tydzień, to ja już sam nie wiem.

od Tata Anonim 

ALE... nie wszyscy Tatusiowie tak lekko podchodzą do tych tematów:


niedziela, 21 lutego 2016

Zimno mi w oczy

Tak, to jest dziwne, ale czasami zimno mi w oczy, zazwyczaj jeśli wyjdę z domu bez makijażu, bo nie jestem do tego przyzwyczajona. Dlatego dziwiło mnie wczoraj, że miałam wrażenie, że mi zimno w oczy, pomimo, że byłam umalowana - tak jak lubię.

Dopiero około południa zrozumiałam dlaczego; spędziliśmy weekend u moich rodziców, oni ogarnęli i nakarmili chłopców, kiedy ci wstali, a my się wyspaliśmy do oporu. W oczy było mi "zimno" bo zniknęły wory pod oczami, które widocznie na co dzień stanowią naturalną barierę ochronną.


~ zasłyszane

piątek, 19 lutego 2016

Cierpienia Misia Podróżnika.


Czasem dzieci wiedzą więcej. Po prostu wiedzą więcej. O życiu, o świecie.
Wiedzą też więcej o cierpieniu istot mniejszych.


Wybieramy się z niespełna 3 letnim synem do przyjaciółki (Ady) i jej małej siostrzyczki (Nastusi). W torbie podróżnej upycham wiele rzeczy, gdyż odwiedziny u wyżej wspomnianych dam są przystankiem w dalszej podróży. Proszę, żeby Dzieć oddał swego umiłowanego pluszowego niedźwiedzia w celu spakowania go do torby. Młodzież protestuje.


- Miś śpi i nie może jechać!
- Ale Kubusiu, położymy spać misia w torbie.
- Ale on się udusi i pogniewa! (kolejność ma znaczenie)
- Miś na pewno chce pojechać do Nastusi.
- Do Nastusi jeżdżą ludzie! Ada! Kubuś! Ale nie Miś!
A on nawet nie ma buzi, żeby powiedzieć jak cierpi...






czwartek, 18 lutego 2016

Kubuś Rozpruwacz

Teściowa ma psa, dokładniej Yorka. Mówimy tu o jakiś trzech kilogramach niepohamowanej furii. Owa bestia z piekła rodem zwie się Kuba.

Kubuś od pierwszego spotkania wziął Młodą w swoją obronę. Jest jej dzielnym rycerzem. Przy nim krzywda jej się stać nie może.

Niedawno miała miejsce taka sytuacja. Młoda na pełnej prędkości, ściana nie zeszła jej z drogi dostatecznie szybko, bum i płacz.
Teściowej, jak chyba każdej babci na świecie, serce krwawi na odgłos płaczu jej najukochańszej wnusi. Zaraz na ręce porwała, tuli,całuje, ból ukoić próbuje.

Kuba całej tej scenie przyglądał się z zimnym opanowaniem, natomiast teraz zobaczył swoją małą księżniczkę na rękach swojej pani, płaczącą, taką zagrożoną.
Kuba to wojownik, nie kalkuluje, działa.

Ujebał teściową w kostkę.
Kocham tego psa <3

foto od: http://lets-have-a-beer.com/2014/06/the-best-and-worst-of-dog-hybrids/
autor: Tata Anonim

środa, 17 lutego 2016

Kotio

Byliśmy w dwóch różnych końcach mieszkania, zaniepokoiła mnie jak zwykle dziwna cisza: "Dzieciory są z tobą?!" "Tylko starszy!" słyszę w odpowiedzi. On też w tym momencie już wiedział, że trzeba szukać dziewięciomiesięcznego pędraka, który liże i zjada wszystko, od znalezionych paprochów po te wyimaginowane. Oboje wybiegliśmy z pokoi i spotkaliśmy się przed kuchnią ...do której zapomnieliśmy zamknąć bramkę.

Atak na kocią miskę z żarciem nie trwał długo, ale był szybki. Włożyłam mu paluchy w paszczę i tak trzymałam dopóki nie przestał wyrzygiwać kitiketa.

Kiedy minął pierwszy szok M. wkurzonym głosem rzucił: "Jeśli po tym się nie pochoruje, to pierdzielę. nie wyparzamy więcej butelek!". Nie pochorował się.

Starszy glut jeszcze przez pół roku opowiadał wszystkim, których widział, że: "Mama wsadza blatu paluchy do buzi żeby wyzygal kocie zalcie". o_O

To tak o okazji Światowego dnia kota. ;) Nasza kotka już drugiego syna nam wychowuje:





A ja jako również kocia mama sprawiłam sobie z okazji kociego święta odpowiednią bluzę :D

Od dzisiaj do kupienia w sklepie Namalu

wtorek, 16 lutego 2016

Tjucizna.


Czasem dzieci się na nas denerwują. Bo tak. Bo rodzice to tak naprawdę nic nie wiedzą o świecie trzylatków. A jak się dzieć wnerwi, to nie przebiera w słowach:

- Odejć śtąd, Tjucizno!

Tak... Matka-Tjucizna, a na swoje bomby biologiczne jakoś nie narzeka ;]



http://namalu.pl/ubrania-dzieciece/112-biohazard.html

poniedziałek, 15 lutego 2016

Startujemy.

Poniedziałek. I wszystko jasne.































Na zdjęciu Kasia. Tak ją zastałam w jej trzecim tygodniu pracy ...ale nie uciekła.