wtorek, 5 kwietnia 2016

Moje supermoce

Zobaczyłam dzisiaj rano na Facebooku film:



Pod filmem komentarze w stylu: WOW! Jakie to ekstra! Jakie kreatywne! itd. Moją pierwszą myślą było: i ja bym to miała tam co wieczór i co rano składać i rozkładać?

ALE WTEDY... zobaczyłam oczami wyobraźni co moje mega kreatywne dzieci zrobiłyby z tego mebla. Pewnie mogłabym nagrać serię filmików o tym co jeszcze można z nimi zrobić i wysłać do producenta, a ten byłby zaskoczony.

Rodzice tak mają.

Wchodzimy do znajomych, których odwiedziliśmy po raz pierwszy, jedno spojrzenie i już wiem, czego nie zdążę uchronić przed moimi dzieciorami, bo stoi zbyt ryzykownie. Dlatego zazwyczaj nasze wizyty zaczynają się od przepraszającego uśmiechu i pytań: czy moglibyśmy przełożyć tę gitarę na czas naszej wizyty? Czy masz coś przeciwko jeśli przełożę Wasze telefony/laptopy/komputery na wyższą półkę? Masz piękną wazę z dynastii Ming, absolutnie się nią zachwycam, czy możemy już ją schować i przedłużyć jej życie o co najmniej kilka godzin?

Znacie to, prawda...? W filmach o tajnych superagentach, ci po latach szkolenia potrafią omiatając salę wzrokiem, policzyć ilu jest tam niebezpiecznych typów, ewaluować swoje szanse w walce i zauważyć czyj Rolex jest podróbką. Nam, rodzicom, wystarczy rok z dzieckiem, żeby wiedzieć kiedy widzimy coś ładnego, jak to będzie wyglądało, kiedy dorwą się do tego nasze dzieci. ;]


źródło grafiki: https://www.facebook.com/FowlLanguageComics/
Ale nie poddaję się. WIERZĘ! Wierzę, że jeszcze kiedyś będę mogła mieć ładne rzeczy. :.(


3 komentarze:

  1. Moje mają śliczny biały stoliczek który już od lat trzech namiętnie obklejam ceratą, nie oszczędzając taśmy, żeby było solidnie. Jak wygląda cerata nie muszę pisać ale nadal liczę, że kiedyś im się ten śliczny biały (nadal!) stolik przyda. Wierzę, że przetrwa choć z Ani zdolnościami mam chwile zwątpienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Potrzeba posiadania jest ładnych rzeczy jest silna, trudno porzucić nadzieję... :D

      Usuń
  2. Trzeba czekać i mieć nadzieję, eh....

    OdpowiedzUsuń